Dominacja Ferrari. Podsumowanie 1812km Kataru WEC
Po prologu przyszedł czas na weekend wyścigowy, który otwiera długi kalendarzowo sezon WEC. Pierwsza z ośmiu rund odbyła się na Losail International Circuit. Tor od dwóch lat jest tym obiektem, który otwiera rywalizację Mistrzostw Świata Długodystansowych. Na nim również odbywa się prolog, czyli sesje treningowe przygotowujące zespoły do długiego sezonu. Jego podsumowanie możecie przeczytać tutaj.
Silne Ferrari, Cadillac i… BMW
Po pierwszych trzech treningach było jasne, że obecni mistrzowie świata WEC, Toyota i Porsche, będą musieli napruć sobie trochę krwi, aby walczyć o sukces w tym wyścigu. Siłę pokazało Ferrari, które w każdym treningu zajęło miejsce w pierwszych trzech lokatach tabeli. Zdominowali nawet ostatnią sesję, obejmując pierwsze trzy miejsca modelami Ferrari 499p.
Cadillac również nie odstępywał im kroku, trzymając się tuż za włoską marką, czy nawet w jednym przypadku przed nimi. Lecz nie byli oni jedynymi, którym dane będzie później walczyć. BMW również „wcisnęło” się w tą czołówkę, trzymając się niedaleko liderów.

Wspaniały Lexus, McLaren i Corvette
W klasie LMGT3 przed kwalifikacjami najlepiej sprawowały się Lexusy RC F LMGT3 Akkodis ASP Team. Brzmiało to na wejście w sezon dobrą drogą, po niezbyt zachwycających wynikach w prologu czy niechcianych w nim również wypadków. Lecz rywale nie planowali trzymać się z dala od fotelów lidera.
Silnym kandydatem okazało się United Autosports, którzy ze swoimi McLarenami 720S LMGT3 Evo po pierwszym sezonie w serii mogą toczyć walki o najwyższe cele. TF Sport i ich Corvetty Z06 LMGT3.R wychodziły również na silnych kandydatów na zwycięstwo. Z problemami spotkały się jak i Porsche, jak i Mercedesy. Nie jest to najlepszy początek sezonu dla niemieckich marek.
Walki do ostatniej setnej
Kwalifikacje w klasie LMGT3 przyniosła wiele emocji. Pierwszy segment kwalifikacji, czyli czasówka z udziałem wszystkich samochodów w stawce „odrzuciła” gorszych kwalifikujących. Do tzw. „Hyperpole” nie weszły samochody Porsche, jak i Mercedesa. Dołączyły do nich #31 The Bend Team WRT, #10 Racing Spirit of Leman, #33 TF Sport i #77 Proton Competition.
Hyperpole LMGT3 z udziałem kierowców srebrnych przedstawiło nam niesamowitą walkę o Pole Position. Głównymi bohaterami tej sesji byli Sean Gelael z #95 United Autosports i Valentino Rossi z #46 Team WRT. Obydwoje wykręcali coraz lepsze czasy, lecz po zdobyciu dwa razy najszybszego okrążenia przez Rossiego i usunięcia go za limity toru, Włoch musiał zadowolić się gorszym miejscem niż pierwsze. Pole Position zdobył właśnie Gelael.
Klasa Hypercar przyniosła porównywalnie wiele, jeśli nie więcej emocji w swoich kwalifikacjach. Tylko jedna Toyota, z numerem #7, przedostała się dalej. Żaden z samochodów Porsche nie brał udziału w Hyperpole, wliczając w to prywatne, używające maszynerii Porsche Proton Competition. Kierowcy Alpine #36 i Peugeot z numerem #94 nie wykręcili na tyle dobrego czasu, aby dostać się dalej. Co również nikogo nie zdziwiło, Aston Martin THOR team nie dostało się do Hyperpole obydwoma autami.
Hyperpole ukazało, jak dokładnie silne jest Ferrari. Pole Position zgarnął Antonio Giovinazzi dla Ferrari AF Corse #51. Pomimo to, że odrazu za nim uklasyfikowało się BMW #15, to fabryczne Ferrari „domknęło” rząd, i samochód z numerem #50 skończył na trzeciej pozycji. Silne Cadillaci musiały się zadowolić P4 i P5, a za ich plecami skończyło drugie BMW, z numerem #20 i Toyota Gazoo Racing #7. AF Corse #83 skończyło na ósmej lokacie.

„Ząbkowanie” nowych zespołów w WECu
Aston Martin THOR Team i ich auta z numerami #007 i #009 borykały się z problemami przez cały okres dziesięciu godzin wyścigu. Jedna z pierwszych neutralizacji bez samochodu bezpieczeństwa była wywołana przez #009, któremu…otworzyły się, a potem odleciały drzwi. Pomimo tego incydentu, który wymagał naprawy w garażu i stracenia kilka okrążeń, #009 dało radę skończyć wyścig. Załodze #007 się to nie udało, przejeżdżając 181 z 318 okrążeń. Nie obyło się to bez kar za techniczne naruszenia, lecz pierwszy kamień milowy dla nowego Hypercara w WEC został osiągnięty.
Mercedesy AMG LMGT3 prowadzone przez Iron Lynx nie miały najlepszego pierwszego wrażenia z WEC. Po wielu problemach, które zaczęły się już w treningach z nieaktualnymi systemami niemieckiego producenta, obydwa samochody nie zostały sklasyfikowane, a jeden z nich został wycofany. To jeden z samochodów Iron Lynx, z numerem #61, wywołał „efekt domina” w tym wyścigu.

Podsumowanie wyścigu: Jak powstrzymać Ferrari?
Pomimo zapowiedzi, że wyścig padnie łupem Ferrari, sam początek nie sugerował tego aż w takim stopniu. Hertz Team Jota przebijała się przez stawkę, aby dogonić fabrycznego rywala, a na ich ogonie trzymało się AF Corse #83. W walce o miejsca za Ferrari i Cadillaciem zamieszane było również BMW M Team WRT #15 i Alpine Endurance Team #35 – BMW musiało odpuścić walkę przez problemy z elektryką, a Alpine 'naturalnie’ odpadło z walki.
W momencie, kiedy samochód Iron Lynx #61 obrócił się na torze i wywołał wirtualny samochód bezpieczeństwa, który zgodnie z zasadami po dwóch okrążeniach zmienia się w normalną neutralizację, liderami stawki były kolejno samochody Joty, #12 i #38, a za nimi uklasyfikowane były trzy samochody Ferrari – #51, #50 i #83. Zdarzyło się potem coś, co można uznać za tragedię dla Brytyjskiej ekipy.
Przy wznowieniu z samochodu bezpieczeństwa, Jota z numerem #38 wbiła się wprost w tył siostrzanego auta. Obarczone winą za ten incydent zostało #12, lecz to #38 straciło więcej czasu i zakończyło wyścig niżej. Spowodowało to na tyle dużą ilość odłamków, że po chwili wróciliśmy pod stan neutralizacji – już z trzema Ferrari na czele.
Po ponownym, już prawidłowym wznowieniu rywalizacji, załodze #51 zostało przyznana kara przejazdu przez aleję serwisową przez przyśpieszanie przy VSC, co zostawiło dwa Ferrari w pozycji lidera. Nie trwało to za długo, bo Dries Vanthoor z BMW #15 uderzył w Ferrari AF Corse #50, co skończyło się na karze dla Belga i pozostawiło #83 AF Corse na pozycji lidera. Gdy już #51 zaczęło odrabiać karę, została im przyznane dwie kolejne, za zbyt szybką jazdę w pitlane i kolizję z BMW #20.
W ostatnich godzinach wyścigu walka o miejsce lidera zaczęła się coraz bardziej zaogniać. Po straceniu pierwszej pozycji przez AF Corse #83 po słabym dla nich ułożeniu kolejnego samochodu bezpieczeństwa, wywołanym przez zapalenie się Forda Mustanga z numerem #77. Nie przeszkodziło im to w dalszej pogoni za pierwszym miejscem, które wróciło w ręce Ferrari AF Corse, lecz tym razem z numerem #50.
Podsumowanie wyścigu: Klasa LMGT3 znowu zachwyca
Jeden z samochodów Akkodis ASP Team, z numerem #87, pomimo dobrej zapowiedzi, nie dał rady skończyć wyścigu – przejechał tylko 15 okrążeń. Na początku wyścigu samochód #81 TF Sport zakończył rywalizację na 27 okrążeniu. Ta sytuacja zostawiła samochody z numerami #33 i #78 jako jedyne, które ze swoich zespołów mają szanse na dobry wynik. To incydent z samochodem #87 wywołał pierwszą neutralizację w wyścigu.
Pomimo nadziei co do sukcesu programu Proton Competition w owej klasie, owy wyścig znowu nie okazał się dobry. Ford Mustang LMGT3 #77 ponownie stanął w płomieniach, co wywołało VSC, a później SC, i zmieniło ponownie szyk stawki. Kierowca #77 na tamten moment, Bernardo Sousa, na szczęście nie ucierpiał.
Pomimo większości kibiców będących zwróconych w kierunku klasy Hypercar, rywalizacja w LMGT3 również trwała do samego końca, pomimo tego, że walka nie odbyła się pomiędzy tym samym producentem. TF Sport #33 stoczyło niesamowitą batalię z United Autosports #59, siostrzanego auta do zdobywców pole position. Pomimo słabych kwalifikacji dla Corvetty, wykorzystując sytuację, dali radę odrobić stratę i dowieść zwycięstwo. Trzecie miejsce zajęło The Bend WRT #31 – siostrzane auto BMW, z numerem #46, pomimo dobrego tempa i chęci otrzymało kilka kar za limity toru, co skończyło się dla nich straceniem szans na podium.

Ferrari potrafi powstrzymać się samo, ale nie tym razem!
W finalnej godzinie wyścigu strategia Ferrari nie poszła do końca po ich myśli – celem było utrzymanie całego podium dla tego samego producenta, w kolejności, jaka w tamtym momencie wydawała się na stałą. Robert Kubica, który w tamtym momencie prowadził AF Corse #83 nie zaprzestał lecz pogoni za #50 kierowanej przez Antonio Fuoco, pomimo zbliżania się do Polaka samochodu #51 kierowanego przez Alessandro Pier Guidiego. Pojawiły się kłótnie na radiu Polaka z jego inżynierem. Pomimo wielu różnych chęci, wynik podium w klasie Hypercar również się taki utrzymał.

Klasyfikacja: Co nas może czekać na następnej rundzie WEC?
Obecnym liderem w klasyfikacji kierowców Hypercar jest załoga #50, z kierowcami z załóg #83 i #51 tuż za nimi według systemu punktowego, który na wyścigi dłuższe niż 6 godzin powiększa „stawkę” punktów. W klasyfikacji producentów, lidera również ma Ferrari, lecz za nimi klasyfikuje się BMW i Toyota. Dwóch producentów nie ma żadnych punktów, jest to Alpine oraz Aston Martin. W Pucharze Świata dla zespołów Hypercar lideruje AF Corse #83, a drugim i ostatni zespół w tej klasyfikacji to Proton Competition #99.
W klasyfikacji kierowców LMGT3 liderem jest załoga TF Sport #33, a kierowcy załóg #59 i #31 są na drugich i trzecich miejscach. Klasyfikację zespołów LMGT3 prowadzi również TF Sport, a klasyfikacja zespołów odpowiada klasyfikacji końcowej wyścigu w Katarze.
Podczas rundy WEC na torze Imola możemy spodziewać się wzmocnionego Porsche, jak i Toyoty, po weekendzie który dla obu tych producentów wyszedł prawie jak koszmar. Porsche i Mercedes w klasie LMGT3 najprawdopodobniej również będzie silniejsze niż w ten weekend, lecz w przypadku aut Iron Lynx’a, do sukcesu będzie potrzebne jeszcze doświadczenie.

Źródła: Klasyfikacja WEC po 1812km Kataru, zdjęcia aut. Javier Jimenez, Fabrizio Boldoni, Charly Lopez, Juliena Defosse dla DPPI.
Będzie nam niezmiernie miło, jeśli postawisz nam wirtualną kawę – to nasze paliwo do dostarczania kolejnych informacji ☕
Opublikuj komentarz