Nowy lider! Podsumowanie szalonego GP Ameryk!
W motocyklowych mistrzostwach świata jeszcze zostaliśmy w klimacie amerykańskim i po południowej części kontynenty, przyszedł czas na wyścig w Texasie! Niekwestionowanym faworytem do tytułu jest niezłomny Marc Marquez, ale ten weekend pokazał, że w motorsporcie nic nie można przewidywać. Podczas tej rundy było wszystko – drama na starcie, upadki, wielkie zwycięstwa oraz walka owiewka w owiewkę, więc gorąco zapraszam Was na podsumowanie GP Ameryk w MotoGP!

Królestwo Marqueza
W Teksasie oczywiście może być tylko jeden tor, który byłby gospodarzem GP, czyli Circuit of the Americas. To tam F1 powróciło do Stanów oraz to ten właśnie obiekt jest nazywany królestwem Marca Marqueza. To właśnie tutaj ma on 7 zwycięstw w wyścigach głównych, a było ich rozgrywanych tylko dziesięć (nie licząc tego roku).
Jest to na pewno niesamowita statystyka na torze liczącym 20 zakrętów i aż ponad 5.5 km, dzięki czemu jest jednym z najdłuższych obiektów w kalendarzu. Przez cały weekend GP Ameryk była omawiana nieunikniona groźba deszczu i tak jak się wszyscy spodziewali pierwsze sesje zarówno niższych kategorii, jak i MotoGP przejechali w deszczu.
Podczas pierwszego treningu najszybszy czas wykręcił Morbidelli, ale oczywiście nie liczył on się do kwalifikacji, więc głównie patrzono ustawienia pod kątem ewentualnego wyścigu na mokrej nawierzchni. Po południu, jednak tempo zawodników szybko wzrosło, bo już przestało padać. Oznaczało to tylko jedno – wiele wywrotek i szansa na zdobycie miejsca w Q2 przez nieoczywiste zespoły.
Po treningu kwalifikacyjnym muszę pochwalić mocno Aldeguera, który w końcu się obudził i wykręcił mocne P5, co dało mu awans do drugiej części kwalifikacji (Gdyby Ducati było Red Bullem już dawno by został wyrzucony do WSBK). Dobrą formą wykazali się również Miller oraz Mir, którzy też sobe wywalczyli bezpośrednie miejsce w Q2. Na pewno pochwalić nie można Bagnaii, który znowu był zaledwie dziesiąty na koniec sesji oraz mimo wszystko Quartarato, ponieważ on nawet się nie znalazł w czołowej dziesiątce.
Oczywiście najszybszy był Marc, podobnie jak w FP2 tuż przed kwalifikacjami. Poprzez Q1 przeszli Marini oraz Fabio, więc mieliśmy po dwie Yamahy i Hondy w czołowej dwunastce. Do wyścigu najgorzej w Q2 zakwalifikował się chwalony przeze mnie przed chwilą Aldeguer, bo startował z 12 miejsca. Oprócz tego mieliśmy dwie Hondy przed Yamahami oraz Acoste na czwartej pozycji.
Pecco dał radę wycisnąć dopiero P6, co strasznie źle świadczyło o jego szansach w tym sezonie. Włoch pracuje z legendarnym Valentino Rossim, ale raczej na efekty przyjdzie jeszcze trochę (albo i dłużej) poczekać. Nikogo nie zdziwi fakt, że z pole position do sprintu oraz wyścigu wyruszył lider klasyfikacji generalnej, ale za to za nim znalazł się Digiannantonio, a dopiero trzeci ruszał Alex Marquez.

Cyrk na starcie przed GP Ameryk
Do sprintu niesamowicie wystrzelił Bagnaia, który pięknie się wpychał w prowadzące motocykle (dive bomb na miarę F1), co pozwoliło mu objąć dobrą pozycję. Szybko jednak dostał reality check od braci Marquez i był zmuszony jechać na trzecim miejscu (przynajmniej na razie).
Świetny start zaliczył również Fabio, który realistycznie walczył o top 5 na przestrzeni całego wyścigu. W międzyczasie walki pomiędzy zawodnikami VR46, a Yamahą, Marc prawie zaliczył high side, ale na szczęście udało mu się opanować motocykl i utrzymał finalnie pierwszą pozycję do mety. Drugi dojechał jego brat, a podium domknął oczywiście Pecco, ale trzeba przyznać, że po pięknej walce.
Za nimi znalazł się Diggia oraz Morbidelli, którzy się wypychali cały wyścig i po wyścigu wymienili “uprzejmości” między sobą. Za nimi dojechał Fabio, którego motocykl nie pozwalał na walkę z przyspieszeniem Ducati.
Mocno muszę tutaj pochwalić kolejnego debiutanta, ponieważ Ai Ogura dojechał na 9 pozycji i nadrobił sporo miejsc, co potwierdza, że nie tylko na obiektach, na których testował jest szynki. Do mety nie dojechali tylko Mir i Vinales po wywrotkach.
W niedzielę przyszedł czas na główną atrakcję weekendu, czyli już pełnoprawne GP. Moto2 jechało w warunkach deszczowych godzinę przed klasą królewską, więc liczyliśmy wszyscy na mokry tor i wiele atrakcji podczas wyścigu. Niestety okazało się, że tor przesycha, a zbliżająca się ulewa była bardziej kropieniem, ale mimo wszystko stawka została podzielona.
Kilka zawodników trzymała opony deszczowe (w tym oba fabryczne Ducati), a niektórzy poszli bardziej zdroworozsądkowo i założyła slicki. Trzeba przyznać, zę to tylko dodawało uroku chwilę przed startem i jak ruszyła czołówka mistrzostw już wszyscy zacieraliśmy ręce w oczekiwaniu.
Jak wszyscy byli bardzo zdziwieni, kiedy to czołówka została przerwana po kilkunastu sekundach i ujrzeliśmy biegnącego Marca Marqueza do pit lane! Nikt nie ogarniał, co się dzieje, a po nim wbiegli kierowcy Hondy, VR46. Panowie stwierdzili, że wszystkich oszukają i będą startować z pit lane, ale przynajmniej na slickach i tym samym rozpoczął się chaos.
Oczywiście puste motocykle nie mogły pozostać na gridzie, więc za nimi pobiegli mechanicy pchający puste maszyny, a też przy okazji zagubił się Maverick Vinales, który stwierdził, że bieganie po torze to będzie super zabawa.
Te wszystkie czynniki spowodowały opóźnienie startu wyścigu. To jest jeden z tych momentów, kiedy wszyscy się zastanawiają co teraz, a Twitter płonie. Bardzo wiele osób było niezadowolonych z decyzji dyrektora wyścigu o opóźnieniu startu, chociaż to akurat uważam za słuszne.
Na torze panował prawdziwy chaos i nikt nie wiedział, co jeszcze komuś przyjdzie do głowy, a sam Vinales był w miejscu, które było niedopuszczalne, żeby puścić okrążenie formujące. Lepiej dmuchać na zimne to złota zasada motorsportu, która mogła nam oszczędzić wielu tragedii.
Pojawiły się teraz dyskusje, co począć z kierowcami, którzy doprowadzili do opóźnienia wyścigu i całego zamieszania. I tak dyskutowaliśmy i czekaliśmy na jakiś komunikat. Wyścig miał zaraz ruszyć, a dalej nic wiadomo nie było.
Podnoszone były głosy o dyskwalifikacje, karę podwójnego przejazdu dłuższego okrążenia, czy przejazdu przez aleję serwisową (czego ja byłem faworytem), ale nic nie wiedzieliśmy póki co, a sama sytuacja należała do niecodziennych.
Na pewno nie należało zostawić tego samemu sobie, ponieważ jakieś konsekwencje chyba powinny być za coś tak nieodpowiedzialnego. Po ochłonięciu dowiedzieliśmy się, że to wszystko było zaplanowane przez Ducati, a Marquez spokojnie czekał na gridzie i rozmawiał o tym z mechanikiem.
Upewnił się, że nie dostanie za to kary (bo faktycznie nikt się nie spodziewał, że start się opóźni oraz że inni zrobią to z nim), a reakcja reszty była impulsywna. Mimo że Marc miał to zaplanowane, tak reszta nie miała i wyszło, jak wyszło. Nie zmienia to faktu, że show musiało trwać, więc już wszyscy ruszyliśmy na slickach na tym razem udany start wyścigu.

W końcu wyścig
Po pierwszych kilkuset metrach oczywiście prowadził Marc i jechał, jak się wydawało, spokojnie do mety przed Bagnaią, który dał radę wyprzedzić jego brata. Świetnie jechał Miller, który walczył z VR46, podobnie jak Fabio w sprincie oraz Ogura, który przebijał się w górę stawki. Po kilku okrążeniach rozpoczęliśmy okres na wywrotki i otworzył go Pedro Acosta na 10 kółku, a chwilę później przyszła pora na Joana Mira, który tym sposobem skończył swój tragiczny weekend, przypominający bardziej poprzedni sezon.
Po chwili Binder doświadczył awarii motocykla, ale to co się stało kilkadziesiąt sekund po tym znacznie bardziej przykuło uwagę. Mianowicie król COTA, Marc Marquez, stracił motocykl i tym samym skończył na deskach. Tak o to nie ukończył pierwszego wyścigu w sezonie, a też musiał się pożegnać z (raczej) niemożliwym marzenie o komplecie pierwszych miejsc w 2025 roku. Po tym Pecco pewnie zmierzał do mety i prawdę mówiąc udało mu się to bezbłędnie.
Dojechał na najwyższym stopniu podium, przed Alexem Marquezem oraz Digiannantonio! Nastąpiła tak więc zmiana w klasyfikacji generalnej z Marqueza na Marqueza, tylko że Alexa (chyba za często każdy mówił już ten żart). Świetnie poradzili sobie Miller i Bezzecchi, którzy uplasowali się kolejno na 5 i 6 miejscu. Jeszcze kolejna pochwała dla Aldeguera się należy, bo jechał bardzo solidny wyścig na P5, ale niestety na 16 okrążeniu również zaliczył wywrotkę, co nie zmienia faktu dobrego występu.
Jednakże wszyscy myśleliśmy, że to oficjalne wyniki GP Ameryk mogą się zmienić, bo ciągle wisiało widmo kar za cyrk na starcie. Parę godzin później dyrekcja wyścigu wydała jednak oświadczenie, że będą współpracować z zespołami, żeby więcej do takich zachowań nie doszło, a panel sędziowski nie wydał żadnej decyzji. Szczerze? Tak, jak uważałem sędziowanie w tym roku za serio stojace na wysokim poziomie, tak ta decyzja mnie zawiodła – ponieważ za to, co się stało, powinna być kara, choćby przeniesiona na kolejny wyścig. Jednak jest, jak jest, krytykować trzeba, ale nie wolno zapominać, że i tak jest lepiej niż w wielu innych seriach wyścigowych.

Wyniki GP Ameryk
Pozycja | Kierowca | Zespół (motocykl) | Punkty |
---|---|---|---|
1 | Francesco Bagnaia | Ducati Lenovo (GP25) | 25 |
2 | Alex Marquez | BK8 Gresini Ducati (GP24) | 20 |
3 | Fabio Di Giannantonio | Pertamina VR46 Ducati (GP25) | 16 |
4 | Franco Morbidelli | Pertamina VR46 Ducati (GP24) | 13 |
5 | Jack Miller | Pramac Yamaha (YZR-M1) | 11 |
6 | Marco Bezzecchi | Aprilia Racing (RS-GP25) | 10 |
7 | Enea Bastianini | Red Bull KTM Tech3 (RC16) | 9 |
8 | Luca Marini | Honda HRC Castrol (RC213V) | 8 |
9 | Ai Ogura | Trackhouse Aprilia (RS-GP25) | 7 |
10 | Fabio Quartararo | Monster Yamaha (YZR-M1) | 6 |
11 | Alex Rins | Monster Yamaha (YZR-M1) | 5 |
12 | Raul Fernandez | Trackhouse Aprilia (RS-GP25) | 4 |
13 | Augusto Fernandez | Pramac Yamaha (YZR-M1) | 3 |
14 | Maverick Viñales | Red Bull KTM Tech3 (RC16) | 2 |
15 | Lorenzo Savadori | Aprilia Factory (RS-GP25) | 1 |
16 | Somkiat Chantra | Idemitsu Honda LCR (RC213V) | |
17 | Johann Zarco | Castrol Honda LCR (RC213V) | |
Fermin Aldeguer | BK8 Gresini Ducati (GP24) | ||
Brad Binder | Red Bull KTM (RC16) | ||
Marc Marquez | Ducati Lenovo (GP25) | ||
Joan Mir | Honda HRC Castrol (RC213V) | ||
Pedro Acosta | Red Bull KTM (RC16) |
Tak o to niesamowicie chaotyczne GP dobiegło końca i teraz będzie czas na Katar! To tam już ma się zjawić zregerenowany Jorge Martin, który był obecny na torze w USA (ale oczywiście nie jeździł), a Marc będzie planować odzyskanie prowadzenia w generalce.
No trochę przydługie wyszło to podsumowanie, ale takie właśnie jest MotoGP i uważam, że to jest piękne. Z tego właśnie miejsca pragnę zaprosić Was na kolejne podsumowania i skrót z rundy w Portimao WSBK, który pojawi się już niedługo!
Będzie nam niezmiernie miło, jeśli postawisz nam wirtualną kawę – to nasze paliwo do dostarczania kolejnych informacji ☕
Opublikuj komentarz