Senne Grand Prix Kraju Kwitnącej Wiśni i wielkie powroty

Grand Prix Japonii 2025

W zeszłym tygodniu Formuła 1 przebyła 1477 kilometrów z Szanghaju w Chinach do Suzuki w Japonii. Sam weekend o Grand Prix Kraju Kwitnącej Wiśni pokazał nam kilka ciekawych faktów, jednak z lekkim brakiem akcji. Zapraszam do omówienia „rajdu o Wielką Nagrodę Japonii 2025” 😉.

Ale wcześniej…

Jeszcze przed Grand Prix Japonii, zarządcy toru zmienili nawierzchnię w kilku miejscach i krawężniki z pułapkami żwirowymi. Dwa zespoły zapowiedziały również specjalne malowania: Haas, inspirujący się kwiatami kwitnącej wiśni, i Red Bull, nazywany też White Bullem, w ramach ostatniego Grand Prix Japonii z Hondą jako dostawcą silników. Oba malowania wyglądały świetnie, ale Red Bull moim zdaniem wyglądał lepiej.

Grand Prix Japonii 2025
Digital Render of the RB21 with the Livery for 2025 Suzuka GP with Honda. // Oracle Red Bull Racing / Red Bull Content Pool

Błędny symulator i palenie traw

W treningu nr 1 i 3 nie działo się wiele – kierowcy powyjeżdżali poza tor, dostosowali strategię i ustawienia samochodu. Pojawiały się niewielkie pożary trawy wokół obiektu, coś co możemy wspominać z GP Chin z zeszłego roku. Jednak w drugiej sesji były aż cztery czerwony flagi! Dwie były spowodowane niemałymi pożarami, a pozostałe dwie wypadkami kierowców. Jednym z nieszczęśników był Jack Doohan, który nie wyłączył DRSu pod koniec prostej startowej, zrobił pełny obrót i uderzył w ścianę z siłą około 50G. Podobno na symulatorze Alpine można było poczekać na automatyczne zamknięcie się systemu, co działało w rzeczywistości tylko na miękkich oponach. Drugim kierowcą, który nie przejechał całej sesji był Fernando Alonso, który przed zakrętem numer 8 dotknął trawy i stracił przyczepność, przez co zakopał się w żwirowej pułapce.

ZOBACZ TAKŻE  Ayao Komatsu: bolid Haasa może rywalizować z innymi
Grand Prix Japonii 2025

Kwalifikacje i wyścig o Grand Prix Japonii, czyli powrót outro F1 z 2023 roku

Po trzech (doliczając sprint) nieudanych wyjściach z pierwszego etapu kwalifikacji, Liam Lawson nareszcie wykręcił okrążenie lepiej od 5 innych kierowców, by godnie wejść do Q2. Tymi kierowcami, którzy odpadli przed nim, byli kolejno Stroll, Doohan, Ocon i duet Saubera z Hulkenbergiem na czele. Drugi etap został przerwany kolejnym pożarem, ale nie przeszkodziło to nikomu. Wyeliminowali zostali dwaj kierowcy RB, czyli Tsunoda i Lawson, Alonso, Sainz i Gasly. Ostatnia dziesiątka miała okazję przekonać się, kto jest obecnym mistrzem świata. To właśnie Max Verstappen zdobył pole position, tuż przed duetem Mclarena, Leclerciem, kierowcami Mercedesa, Hadjarem, Hamiltonem, Albonem i zamykającym tabelę Bearmanem. Tym samym Holender ustanowił nowy rekord toru w Suzuce, jadąc o 0,044 sekundy szybciej od Piastriego na P3.

Sam wyścig był… nudny. Kilku kierowców zgłaszało problemy z samochodami, w tym Albon miał duży crashout na swój zespół. Jedyną iskrą była walka przy wyjeździe z pit lane między Verstappenem, a Norrisem, gdzie Brytyjczyk zjechał przed siebie na trawę, bo skończył mu się asfalt, jadąc koło Maxa. Moim zdaniem, gdyby Lando jechał tuż za Holendrem, straciłby mniej czasu i miałby szansę na wygranie wyścigu. Z drugiej strony generalnie Suzuka to trudny tor do wyprzedzania. Większość wypracowanej przewagi traci się po strefie DRS w pierwszym sektorze, czyli piekle brudnego powietrza.

Grand Prix Japonii 2025

Krajobraz po Grand Prix Japonii 2025: obecne osiągi, szacunki oraz plotki

Jedną z najbardziej istotnych rzeczy, które zobaczyliśmy podczas weekendu, jest aspekt dający szansę innym na dogonienie McLarena. Wyścig w Japonii był pierwszym, w którym mogliśmy zobaczyć małą degradację opon, co jest związane z obniżoną temperaturą z powodu deszczu. Wychodzi na to, że przewagą zespołu McLarena jest bardzo małe zużycie gumy przy zachowaniu prędkości i tempa. Jednocześnie Team Papaya ma ponowne problemy ze strategią i priorytetem kierowców. Oscar Piastri informował zespół o potencjalnym tempie, pod warunkiem, że przepuści go Norris. Ostatecznie zespół nawet nie przekazał informacji Lando.

ZOBACZ TAKŻE  Włoska dominacja i komedia. Omówienie Grand Prix Chin 2025

Red Bull miał szansę na pokazanie większego tempa niż to było zakładane na podstawie zeszłych weekendów. Wcześniej uznawano, że ta maszyna nie będzie zdolna do dogonienia Mclarenów, a co dopiero utrzymania ich za sobą. Widzimy też jak Isack Hadjar, pomimo wszelkich trudności dalej wyciąga dużo, pokonując połowę kierowców Red Bulla. Przez wyścig stracił tylko jedną pozycję względem Hamiltona, w porównaniu do Liama Lawsona, który stracił aż cztery, najwięcej w z całej stawki. Kolejnym młodszym kierowcą robiącym dobre wrażenie jest Oliver Bearman. Młody Brytyjczyk doprowadził swojego VF25 do Q3 przed doświadczonym Oconem. Mercedes i Ferrari mają dobre tempo, ale z tego co widzieliśmy tylko Jerzy Russell był w stanie walczyć o zwycięstwo.

Martwi mnie forma Alpine, który wywiera zbyt dużą presję na Jacku Doohanie. Chłopak miał trudności z wyjściem z auta po wyścigu, pomogli mu dopiero inżynier zespołu i… Estaban Ocon. Nie powinien jechać, kiedy był w takim stanie po swoim dużym wypadku. A z drugiej strony na fotel w ekipie z Enstone czeka Franco Colapinto, który został wykupiony przez Alpine za sporą sumę i czeka na swoją szansę. Argentyńczyk jest tuż po testach wcześniejszym bolidem Alpine na Monzie, co nie zapowiada się dobrze dla Australijczyka.

fot. Formula1.com / Getty Images / Red Bull Content Pool


Podobają Ci się nasze teksty? Chciałbyś się jakoś odwdzięczyć?
Będzie nam niezmiernie miło, jeśli postawisz nam wirtualną kawę – to nasze paliwo do dostarczania kolejnych informacji ☕
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Opublikuj komentarz