Nietypowe Grand Prix Miami pełne akcji
Ostatni majowy weekend mieliśmy okazję (poza grillem) obejrzeć pierwszy wyścig w Stanach Zjednoczonych. Pomimo kiepskiej reputacji toru na Florydzie, tegoroczna edycja była ciekawa. Zapraszam na omówienie Grand Prix Miami w sezonie 2025.
Grand Prix Miami i print o dwóch twarzach
Ze względu na to, że był to weekend sprinterski, naturalnie był tylko jeden trening. Poza blokowaniem kół i obrotami, Norris w swoim bolidzie znalazł narzędzia zostawione przez mechaników, a Bearman rozbił się pod koniec sesji. Najszybsi okazali się Piastri, Leclerc i Verstappen. Kilka godzin później mieliśmy kwalifikacje do sprintu. W pierwszej części kilku kierowców nie zdążyło rozpocząć drugiego okrążenia pomiarowego, w wyniku czego odpadli Bearman, Bortoleto, Tsunoda, Doohan i Stroll. W drugim etapie odpadli Sainz bez ustanowionego czasu, Lawson, Gasly, Ocon i Hulkenberg. A zdobywcą pole position został po raz pierwszy w karierze Andrea Kimi Antonelli. Następne czasu ustonowily McLareny, Verstappen i Russell.
Następnego dnia przed samym sprintem był duży deszcz. W wyniku tego Charles Leclerc rozbił swój bolid jeszcze w drodze na grid. Myślę, że była to niekompetencja Ferrari, bo w takich warunkach wysłali go na oponach przejściowych. Sama sesja rozpoczęła się dwoma okrążeniami za samochodem bezpieczeństwa, a później została wywieszona czerwona flaga, ze względu na brak widoczności. Po około 30 minutach, kierowcy wrócili na tor i w pierwszym zakręcie Antonelli stracił prowadzenie na rzecz Oscara Piastriego. Już okrążenie później zaczynały wpływać zgłoszenia, że wysycha tor, co skutkowało falą pit stopów pomiędzy 11, a 14. W międzyczasie, Sainz uderzył w ścianę eliminując się z wyścigu, a następnie jego rodak, Alonso, po kontakcie z Liamem Lawsonem.
Jeszcze w alei serwisowej, Red Bull miał problem z wypuszczeniem Holendra. Max wyjechał centralnie w młodego Włocha, niszcząc sobie przednie skrzydło, a chłopakowi przyznał karę przejazdu przez pit lane. Po zderzeniu Fernando, wyjechał ponownie samochód bezpieczeństwa prowadząc wyścig do końca. Zwycięzcą okazał się Lando Norris, po dobrym pit stopie, z Piastrim i Hamiltonem tuż za nim. Verstappen dostał jeszcze karę 10 sekund za niebezpieczne wypuszczenie, demotując go na miejsce 17.

Bonusowy wyścig, co spowodował uśmiech u kierowców Ferrari
Kwalifikacje na szczęście obyły się bez większym trudności. Mogliśmy ponownie zobaczyć Maxa Verstappena na pole position, z Norrisem i Piastrim rozdzielonym przez Antonellego. Imponującym wynikiem wykazały się Williamsy, które zakwalifikowały się na szóstej i siódmej lokacie, przed Ferrari. W dniu wyścigu, jak zwykle, odbyła się parada kierowców. Jednak była ona nietypowa, ponieważ zamiast klasycznej platformy, użyte zostały repliki bolidów z serii Lego Speed Champions. Każdy składał się z 400 tysięcy elementów i wyciągał zawrotne prędkości koło 20 kilometrów na godzinę. Miałą to być normalna parada, jednak jak to kierowcy mają w naturze, zaczęli się ścigać. Polecam obejrzeć powtórkę na oficjalnych mediach społecznościowych F1, wszyscy ewidentnie się świetnie bawili.
Niemniej, po zabawie przyszedł czas na obowiązki. Ponownie przed wyścigiem padał wielki deszcz, przez który kilka godzin wcześniej został odwołany wyścig F1 Academy, jednak tor w większości wysechł do rozpoczęcie i wszyscy startowali na gładkich oponach. Na pierwszym okrążeniu Norris zaatakował Verstappena, jednak nie skutecznie i stracił kilka pozycji przepuszczając Antonellego, Piastriego, Russella i Albona. Trochę wcześniej, na T1 Doohan i Lawson mieli kontakt, co zakończyło (nie tylko) wyścig Australijczyka. Wyjechał wirtualny samochód bezpieczeństwa na niecałe kółko i wszyscy zaczęli nabierać tempa. Norris przebijał się z powrotem na przód, a w międzyczasie jego kolega z zespołu stoczył świetną walkę z Verstappenem o prowadzenie, którą wygrał. Chwilę później Brytyjczyk sam dogonił i wyprzedził Holendra stawiającego opór.
Kierowcy zaczęli zjeżdżać na pit stopy, jednak niektórzy postanowili jechać dłużej niż zakładane okno, ponieważ były zgłoszenia deszczu. Ostatecznie nie doszło do tego, ale na 28 okrążeniu silnik Bearmana wyzionął ducha, a chwilę później silnik Bortoleto zrobił to samo i znowu była neutralizacja. Skorzystali na tym kierowcy Ferrari, Mclarena, Lawson, Alonso i Russell. W tamtym momencie pomiędzy drugim Norrisem, a trzecim Russellem było 20 sekund różnicy. Na okrążeniu 34 obaj kierowcy Ferrari zrobili fenomenalne wyprzedzenie na Sainzie. Jednak to nie wszystko co włoski zespół miał w zanadrzu. W pewnym momencie rozpoczęła się kłótnia kierowców z zespołem, kto powinien jechać z przodu. Gdyby nie ta kłótnia, wiele osób pewnie by zasnęła. Było to bardzo komiczne, szczególnie kiedy Lewis dostał informację o goniącym go Sainzie, a on spytał się czy jego też ma przepuścić.
W międzyczasie Lawson wycofał się na skutek zniszczeń samochodu z pierwszego okrążenia. Ostatecznie wygrał Oscar Piastri, a na podium stanęli z nim Lando Norris i George Russell. Warto zaznaczyć, że kierowca Mercedesa dojechał 30 sekund za Mclarenem Norrisa. Później metę przekroczyli Verstappen, Albon, Antonelli, duet Ferrari, Sainz i Tsunoda z karą 5 sekund.

Krajobraz po Grand Prix Miami: obecne osiągi, szacunki oraz plotki
Mclaren dalej trzyma się solidnie na górze. Jednak, jak sami to dowiedli w tym samym miejscu rok wcześniej, jedna zmiana może kompletnie zmienić osiągi. Na następny wyścig na Imoli, wiele zespołów przywozi pakiety ulepszeń. Coraz bardziej też jest kwestionowana legalność bolidu, a konkretnie opon. Są coraz większe zarzuty, głównie ze strony Red Bulla, że ekipa z Woking dolewa wody do opon, przez co zużycie opon jest mniejsze niż oczekiwano.
Same „byki” są w coraz gorszej sytuacji. Po raz kolejny proste rzeczy jak wypuszczenie z boksu, są wykonane błędnie. Poza samochodem, który w rękach normalnego kierowcy walczy o punkty, a nie o podia, problemem jest ogólna organizacja. Mercedes natomiast wygląda ponownie świetnie. Udało im się zdobyć „pozycję Polaka”, i dalej wyciągają wysokie i stabilne wyniki. George Russell nie skończył ani jednego wyścigu poniżej P5 w tym sezonie. Ferrari… jak Ferrari. Co chwilę błędy, problemowy bolid i ogólny chaos. Kolejny raz Lewis miał sprzeczkę ze swoim inżynierem. Nie mówiąc już o sytuacji, gdzie obaj kierowcy nie mogli się pogodzić, którymś jechać pierwszy.
Williams jest wręcz przeciwieństwem włoskiego zespołu w tym momencie. Są opanowani i jak obaj byli koło siebie, to zespół po prostu pozwolił im się ścigać. Są konkurencyjni, Albon na 31 okrążeniu zrobił dobre wyprzedzenie na Kimim. Myślę, że mogą po raz pierwszy od wielu lat zdobyć podium, z odrobiną szczęścia. Aston Martin się prezentuje najgorzej ze wszystkich zespołów. Alonso zaliczył właśnie najgorszy start sezonu, a samochód na torze w Miami stracił 0,5 sekundy względem roku 2023. Istnieją spekulacje, że zespół porzucił już projekt na 2025 i skupia się na przyszłym roku, co gwarantuje im spokojne ósme lub dziewiąte miejsce w generalce.
Alpine w międzyczasie dokonało kilku zmian. We wtorek wieczorem dowiedzieliśmy się o rezygnacji Olivera Oaksa, szefa Alpine, którego zastąpił stary Flavio Briatore. Następnego dnia rano zostaliśmy poinformowani o zamianie Jacka Doohana na Franco Colapinto. Dziwny jest jednak warunek zatrudnienia Argentyńczyka, bo chłopak ma na obecną chwilę pojechać w pięciu następnych wyścigach. Zobaczymy jak poradzi sobie w następnej rundzie na Imoli, która może być ostatnim weekendem F1 na tym torze.

Źródło zdjęć: GettyImages / F1.com
Będzie nam niezmiernie miło, jeśli postawisz nam wirtualną kawę – to nasze paliwo do dostarczania kolejnych informacji ☕
Opublikuj komentarz