Newey w Ferrari – czy to może się udać?
Brytyjskie media coraz huczniej plotkują o tym, jakoby Adrian Newey podpisał już kotrakt z Ferrari. Scuderia miałaby mu zaoferować nie lada sumkę i zatrzymać go na parę lat. O ile jednak na razie to „tylko plotki¨, warto zastanowić się, czy taka opcja może w ogóle dojśc do skutku i jakie niesie ze sobą implikacje. A zatem… poplotkujmy jak Brytyjczycy!
Newey w czerwieni sto baniek doceni
Zdaniem brytyjskich mediów, kontrakt podobno został już dawno podpisany. Sytuacja miała mieć miejsce jeszcze przed Grand Prix Miami, 29 kwietnia. Skąd ta wciąż rzekoma – pewność? Doniesienia o tym, że Adrian Newey opuści ekipę z Milton Keynes pojawiły się 1 maja. Podobno Red Bull nie był świadomy potencjalnego porozumienia między geniuszem a włoską konkurencją.
Plotki mówią jednak nie tylko o oficjalnym statusie owego porozumienia, ale także o kwotach i czasie trwania nowego kontraktu. Według doniesień medialnych, Adrian Newey związał się z ekipą z Maranello na lata 2025-2027. Trzyletnie usługi genialnego projektanta bolidów wyceniony zostały na kwotę 105 milionów dolarów. Dodatkowe 5 milionów miałoby paść łupem Eddiego Jordana, który tego typu prowizjhę dostałby jako manager Neweya, który doprowadził do tego porozumienia.
Czy to w ogóle ma ręce i nogi?
Nie ulega wątpliwości, że w tej akurat plotce możę być bardzo duże ziarno prawdy. Scuderia Ferrari od dawna przymierzała się – czy też była przymierzana – do zatrudnienia Adriana. Zdolności Brytyjczyka zgodnie z tymi doniesieniami byłyby wycenione nad wyraz hojnie, ale bez wątpienia kryje się za tym nadzieja, że najdejdą dobre lata dla Tifosi. Widać to zresztą po zbrojeniach, jakie poczynią Fred Vasseur, reorganizując cały zespół i wracając nim na właściwe tory.
Jeśli plotki się sprawdzą, to za rok w barwach Scuderii zobaczymy zarówno siedmiokrotnego mistrza świata, Lewisa Hamiltona (podebranego Mercedesowi), jak i twórcę niejednej mistrzowskiej konstrukcji (podebranego Red Bullowi). Strach myśleć, jakim granatem byłoby dodanie do tej mieszanki wybuchowej opdejścia Verstappena z Milton Keynes. Niemniej i bez tego to już nie jest wyścig zbrojeń, to jest sabotowanie rywali. I to może się udać i sprawić, że Kimi Raikkonen przestanie być ostatnim ferraryjskim mistrzem świata. Lubię Kimiego, ale… pora na nowe włoskie rozdanie. Już długo się my, Tifosi, naczekaliśmy.
fot. Red Bull Content Pool
Będzie nam niezmiernie miło, jeśli postawisz nam wirtualną kawę – to nasze paliwo do dostarczania kolejnych informacji ☕
Opublikuj komentarz