Czy Adrian Newey potrafi pisać książki tak dobrze, jak projektować bolidy? Recenzja książki „Jak zbudować samochód”!
Tydzień temu wydawnictwo SQN po tym, jak uległo błaganiom fanów Formuły 1 w Polsce, wreszcie wydało legendarne dzieło Adriana Neweya, zatytułowane „Jak zbudować samochód”. Od czasu wydania oryginału minęło już prawie 8 lat, ale w końcu lepiej późno niż wcale. Od razu na wstępie pragnę wspomnieć, że będę chciał się skupić zarówno na technicznych detalach książki (takich jak składnia, jakość rysunków itp.) oraz na już czysto rozrywkowych aspektach.
Dodatkowo zaznaczę, że będę się czepiać szczegółów, ponieważ uważam, że od tego są recenzje – albo coś oceniasz w 100%, albo wcale. Po tym przydługim wstępie zapraszam na recenzję najbardziej wyczekiwanej książki o F1 w Polsce!

„Jak zbudować samochód” – informacje ogólne
Książka „Jak zbudować samochód” Adriana Neweya liczy sobie 413 stron (w rzeczywistości samej treści jest około 390 stron, z powodu ilustracji, pustych kartek po rozdziałach itp.) i jest oprawiona w bardzo dobrej jakości twardą oprawę. Z tego powodu nie musicie się obawiać o lekkie zniszczenia okładki, bo nawet ciężko jest uszkodzić rogi. Piękna okładka, która przedstawia rysunki techniczne (zaprojektowana przez samego autora) co ładnie cieszy oczy i dobrze prezentuje na półce.
Cena jest dość dyskusyjna, bo za możliwość przeczytania musimy zapłacić ok. 50-60 złotych. Wydaje mi się jednak, że za 400 stron w twardej oprawie w dzisiejszych czasach jest to dość standardowa cena. Obecnie 300 stron w beznadziejnie cienkiej, miękkiej oprawie potrafi kosztować prawie 40 złotych, a już nawet nie wspomnę o napakowanych błędami książkach z kategorii young adult… Nie zmienia faktu, że płacę – to wymagam, więc czas się zająć całościową budową.
Zacznijmy sobie od tłumaczenia „Jak zbudować samochód”, które było pewnie obawą niejednego z Was. Oprócz Bartosza Sałbuta, przy tłumaczeniu i wsparciu merytorycznym pracowali Mikołaj Sokół i Patryk Sokołowski. Najpopularniejszy i prawdopodobnie najbardziej doświadczony dziennikarz motorsportowy w Polsce wraz z byłym pracownikiem McLarena i Ferrari to duet idealny do wsparcia przy takiej książce. Nie zauważyłem żadnych błędów w polskim przekładzie, a co za tym idzie wszystko było przejrzyście napisane. Z pewnością każdy fan odnajdzie się w słownictwie od razu.
Jedyne co się mogę przyczepić to do tego, że niektóre drobne druczki na rysunkach technicznych nie są przetłumaczone. Wiem, że są to projekty Adriana, a nie stworzone na potrzeby książki ilustracje, ale chociaż przypis na dole mógłby być. Jest to mały szczegół, zwłaszcza że zdarza się z 3 razy w książce i dotyczy kilku słów. Jednak jak ktoś chce doczytać wszystko i nie zna angielskiego, to będzie zmuszony sięgnąć do tłumacza.

Adrian pisze tak samo dobrze jak projektuje?
Kolejną częścią, jaką chcę się zająć są obrazki, jakie znalazły się w książce. Wszelkie ilustracje są wplecione w tekst (nie w środku na oddzielnej części), więc dobrze uzupełniają najważniejsze momenty życia Adriana. Z tego powodu też nie ma ich za wiele, ale dzięki temu możemy skupić się w pełni na tekście, a gdy już się pojawiają to stanowią ciekawy przerywnik. Ponownie jedynym moim przytykiem będzie brak koloru na zdjęciach. Skoro już i tak widnieje w tekście dużo niebieskiego tuszu (którym oznaczyli rysunki autora), to uważam, że te parę ilustracji też mogłyby być w kolorze.
Co jest jeszcze świetnym szczegółem, to zadbanie nawet o skany ocen małego Adriana, które wystawiali mu nauczyciele w szkole. Mała rzecz, ale mimo wszystko cieszy, jak się czyta, co wtedy sądzili o Neweyu, zanim został najwybitniejszym inżynierem Formuły 1.
Bardzo intuicyjnie Adrian przemyślał samą budowę tekstu. Książka „Jak zbudować samochód” została podzielona na główne części, które pokazują wszystkie wydarzenia, które działy się wokół projektowania konkretnego pojazdu i jego osiągnięć. Wewnątrz tych części (które przyjmują nazwę zakrętów) jest dodatkowy podział na rozdziały, które dodatkowo dzielą wątki podczas, np. Projektowania bolidu.
Wiem, że miała być to część techniczna, ale muszę już wspomnieć o tym już teraz. Mianowicie kocham to, jak Newey radzi sobie z płynnym przechodzeniem od rozdziału do rozdziału w książce„Jak zbudować samochód”. Prawie wszystkie wątki świetnie się uzupełniają i nie ma poczucia urwanej historii w zły sposób (czego osobiście doświadczam obecnie czytając nową książkę Steinera). Początek jednego rozdziału jest jednocześnie kontynuacją kolejnego i autor “nie zapomina” o poprzednim.
Napisałem prawie wszystkie, bo faktycznie zdarzyło się 2-3 razy, że szarpanie wyszło rozpoczęcie nowego rozdziału. Żadnych literówek, czy błędów ortograficznych nie wyłapałem, więc wszystko jest ładnie i schludnie napisane.

Jak dobrą opowieść napisał Newey?
Po technicznych detalach, dotyczacych książki „Jak zbudować samochód”, wreszcie możemy przejść do głównej części recenzji. Wiele z Was się pewnie zastanawia, czy jest sens kupować książkę bez większej wiedzy o F1, czy po prostu nie zostaniecie zanudzeni na śmierć przez techniczne detale. Uważam, że Adrian świetnie zbalansował swoje dzieło. Jego autobiografia świetnie uzupełnia się z wiedzą techniczną, którą on chce przekazać. Zaczynając od jego dzieciństwa i okresu edukacji, przechodząc przez początki w motorsporcie i aż do stanu obecnego w Red Bullu. To się po prostu świetnie uzupełnia z opisem projektowania bolidów, poszczególnych części, czy po prostu opisem wydarzeń na torze.
Zresztą sam Newey opisywał, że jego życie rodzinne bardzo często ma przełożenie na życie na torze.
Pomaga to w stałym utrzymaniu uwagi. Gdy bowiem znudzi nas fragment o życiu prywatnym, możemy za chwilę przenieść się w wir technicznych aspektów Formuły 1. Jeśli chodzi zaś o poziom skomplikowania to od razu uspokajam – wszystko jest opisane bardzo przystępnym językiem. Wszystkie bardziej zaawansowane struktury są krok po kroku opisywane, zwłaszcza że sam projekt jest rozkładany na czynniki pierwsze w większości przypadków. Każdy kto miał jakąkolwiek styczność z motoryzacją i wie co to zawieszenie, czy amortyzator bez problemu się w niej odnajdzie. Czyni to dzieło przystępne dla nowych i doświadczonych fanów “królowej motorsportu”.
Jakie podejście do samego siebie przedstawia w „Jak zbudować samochód” Adrian Newey?
Kolejną rzeczą, która mnie cieszy to bardzo szczere podejście autora, bez klapek na oczach. Nie dość, że nie zamyka się na samo F1, tylko mamy też szeroko opisane IndyCar. Newey jest bardzo szczery z samym sobą i jeśli kogoś nie lubi, albo ma jakieś zdanie na jakiś temat, to o tym napisze (chyba że będzie mieć problemy prawne). Tak samo do siebie ma realistyczne podejście, przez co dostajemy w pełni jego obraz sytuacji. Nie próbuje przerysowywać swojej postaci (jak według mnie robi to właśnie Steiner), tylko napisze jak jest, niezależnie od złych czy dobrych momentów.
Największym mankamentem w „storytellingu” jest opis wyników poszczególnych sezonów. Przez większość czasu wychodzi mu to dobrze i nie ma poczucia, że ktoś czyta artykuł z wikipedii, tylko faktycznie jego perspektywę na dany sezon. Jednak w końcówce trochę się to rozjechało i zdarzyły się przydługie opisy, które dałoby się zamknąć w trzy zdania zamiast dziesięciu.
Bolesne jest również, to że minęło 8 lat od czasu wydania tej książki i dość dużo zdążyło się zmienić. Nie dość, że Newey doprowadził do końca dominacji Mercedesa i zaczął złoty okres Red Bulla, to jeszcze zmienił pracodawcę. Jest to efekt dopiero niedawnego wzrostu F1 w Polsce i jest to zrozumiałe, ale niestety kończąc ostatni rozdział ma się poczucie, że brakuje ostatniej części historii.

„Jak zbudować samochód” – podsumowanie
Oglądam F1 od pięciu lat i śledzę wszystkie informacje z nią związane, ale jestem w stanie powiedzieć, że to moja ulubiona dotychczasowa książka od SQN o tym sporcie. Nie ma takiej drugiej książki na rynku, która wytłumaczy podstawy projektów jakie przewijały się przez lata na torach wyścigowych i połączy to fantastyczną opowieścią o życiu prywatnym.
Nawet jak znacie szczegóły takie jak sławny podwójny dyfuzor, czy historie z aktywnym zawieszeniem, myślę że warto przeczytać to dla punktu widzenia inżyniera, który tak naprawdę jest w tym sporcie prekursorem rozbudowanego areo. Poza tym gdzie indziej będziecie mogli poznać punkt widzenia Adriana na Rona Dennisa, czy Ecclestone’a?
Pozwolę sobie na zawrzeć oceny w skali 1-10, bo osobiście jestem jej przeciwnikiem w recenzjach. Według mnie system punktowy bardziej nadaje się na opinie. Opisałem wszelkie największe plusy i minusy (których nie było dużo) i pozwolę Wam wyciągnąć wnioski, odnośnie tej książki. Ja powiem tyle: SQN proszę wydawajcie więcej takich książek!
Będzie nam niezmiernie miło, jeśli postawisz nam wirtualną kawę – to nasze paliwo do dostarczania kolejnych informacji ☕
Opublikuj komentarz